Potrzebujemy Społeczników

Potrzebujemy Społeczników

Napisane przez: Katarzyna Szymańska ()
Liczba odpowiedzi: 0

POTRZEBUJEMY NA ŚWIECIE WIĘCEJ SPOŁECZNIKÓW

„Leżenie na kanapie nie sprawi, że odkryjemy w sobie nową pasję. Obracanie się od lat w zamkniętym, ciągle tym samym środowisku nie odkryje w nas rzeczy, których być może jeszcze sami o sobie nie wiemy” – mówi Dagmara Sobczak, socjolog zasobów ludzkich i karier zawodowych.

Skąd u Pani chęć budzenia w nas społeczników, czyli jak narodził się pomysł na socjopatka.pl?

Przyznam, że pytanie o to skąd we mnie chęć budzenia w innych duszy społecznika nie jest łatwe. Podejrzewam jednak, że to właśnie studia socjologiczne tchnęły we mnie potrzebę podzielenia się ze światem moim wewnętrznym poczuciem, że potrzebujemy na świecie więcej społeczników. Społeczników, czyli osób chcących na różne sposoby pomagać innym. Słabszym, niepełnosprawnym, czy tym, którzy nie mogą mówić swoim głosem. Pisać natomiast kochałam zawsze. Już jako nastolatka pisałam do szuflady różnego rodzaju opowiadania, później krótkie formy na pierwszy blog. Wybrałam studia, na których również dużo się pisało. Było to dla mnie ważne. Chciałam pisać. Dlatego po studiach, kiedy już pracowałam na stałe i okazało się, że dopadła mnie choroba i musiałam kilka miesięcy spędzić w domu na zwolnieniu lekarskim, stworzyła się w moim życiu przestrzeń na powrót do pisania. I tak 5 lat temu powstał kolejny w moim życiu blog www.socjopatka.pl, na którym chciałam dzielić się z innymi nie tylko tym, że warto i można w swoich – nawet z pozoru wydawałoby się ograniczonych – możliwościach, pomagać. Moim celem było też inspirowanie i dawanie do myślenia tekstami na różne tematy. Takimi, które po prostu były bliskie mi samej.

 

Jestem szczęśliwym socjologiem, czytamy na Pani stronie internetowej. Dlaczego zdecydowała się Pani na ten kierunek studiów, jak wspomina Pani studia i czy nie żałuje Pani swojej decyzji?

Przyznam, że sam wybór studiów był podyktowany dogłębną analizą tego, w czym mogłabym się sprawdzić, aniżeli poczuciem, że od zawsze chciałam być socjologiem. Warto zaznaczyć, że moja droga do socjologii była dość wyboista. Najpierw niecały rok studiowałam pielęgniarstwo! Niestety nie odnalazłam się na tym kierunku. Od zawsze czułam, że muszę robić coś humanistycznego i w tym kierunku się rozwijać. Niestety, gdy wybierałam pielęgniarstwo, gdzieś ten głos w sobie uciszałam. Zaczynając jednak od nowa myślałam o psychologii (jak wtedy większość humanistów), ale martwiła mnie moda na ten kierunek. Wtedy wszyscy kończyli psychologię.

I nagle pojawiła się na horyzoncie zarówno wizja socjologii, jak i filozofii. Złożyłam papiery tu i tu. Dostałam się na oba i pod presją czasu wybrałam filozofię.  Szybko jednak zrozumiałam swój błąd. Pomyślałam: Co ja robię? Chcę filozofować do końca życia? Dwa dni później podjęłam decyzję o przeniesienie na socjologię.

Studia wspominam bardzo pozytywnie, mimo kilku nieprzyjemności, związanych z podejściem niektórych wykładowców. W przeciwieństwie do części moich kolegów z Uczelni, od razu poczułam, że jestem w miejscu, w którym powinnam być.

Nigdy nie poczułam, że żałuję wyboru tego kierunku. Ze studiów wyniosłam dla siebie sporo, dlatego właśnie dziś dumnie mówię o sobie „szczęśliwy socjolog”.